piątek, 10 stycznia 2014

Alkoholizm w rodzinie - to część mojego życia.

Dzisiaj miałam napisać na zupełnie inny temat, nie chciałam jednak aby brzmiał on za bardzo psychologicznie, więc postanowiłam poruszyć temat alkoholizmu w rodzinie. Sama to przeżyłam i przez to jestem teraz taka jaka jestem i choć wiem, że niektóre z moich zachowań są nieprawidłowe, nie potrafię tego zmienić.
W skrócie opowiem Wam swoją historię. Temat ten nadal jest dla mnie trudny i bolesny.

Nie pamiętam kiedy to się zaczęło... Mam 3 starszego rodzeństwa, których tata zginął w wypadku, mój ociec chyba nawet nie chciał im go zastąpić. Rozumiem to i miał do tego prawo, ale nie miał prawa do tego aby znęcać się nad nimi fizycznie i psychicznie. Pamiętam tylko kilka incydentów z czasów, kiedy ojciec jeszcze nie krzywdził też mnie. Pamiętam wulgaryzmy skierowane w stronę mojego starszego rodzeństwa i mamy. Mamy, która gdy ojciec wracał z pracy zawsze podawała mu obiad taki jakiego sobie życzył. Co dnia w jej stronę leciały wyzwiska, czepianie się o to, że wzięła 20 zł na zakupy, po to aby mieć co do garnka włożyć i kupić dzieciom jakieś słodycze. Pamiętam kiedy biegał za mamą z siekierą albo nożem, na całą wioskę krzyczał "zaje*** cię szma**". Wtedy z mamą chowaliśmy się na strychu albo uciekaliśmy do babci. Za każdym razem mama wracała, aby ugotować mu obiad przed powrotem z pracy...
Z tych kilku incydentów pozostałych w mojej pamięci pamiętam też jakąś awanturę, między ojcem a mamą, ojciec uderzył mamę a moja najstarsza siostra stanęła w jej obronie, wtedy ojciec złapał ją za głowę i zaczął garściami wyrywać włosy. Trudno mi o tym pisać, znowu płyną mi łzy, ale świadomość tego, że nie tylko ja miałam takie dzieciństwo skłania mnie do dalszego pisania. Kiedy urodziła się moja młodsza siostra, zaczął się jeszcze większy koszmar. Wcześniej ociec mnie faworyzował i czułam się z tym źle. Kochałam starsze rodzeństwo a oni sprawiali mi przykrość przez to, że byłam córeczką tatusia. To nie bolało jednak tak bardzo jak to co zaczęło się później. Moja młodsza siostra urodziła się z bardzo poważną wadą. Pół roku spędziła w klinice oddalonej od nas 150 km. Ojciec był zawsze skąpy i fakt, że musi tracić pieniądze na paliwo doprowadzał go do szału. Obwiniał mamę o to, że nie usunęła ciąży gdy dowiedziała się o wadzie. W domu zaczęła się jeszcze gorsza gehenna i tym razem wyżywał się też na mnie. Nie chcę tego wszystkiego wspominać, było tego bardzo dużo. Najbardziej w pamięci utkwiła mi jedna noc... Ojciec złapał mnie za szyję i zaczął dusić. Pamiętam, że mama i siostra  ze strachu przed ojcem tylko stały i na to patrzyły. Wołałam o pomoc a one patrzyły... Kiedy już krzyczeć nie mogłam do domu wrócił mój brat. Uwolnił mnie. Mama zaprowadziła mnie na strych i kazała siedzieć cicho. Miałam wtedy już swój pierwszy telefon. Chciałam zadzwonić na policję, ale bałam się, że mnie usłyszy i znajdzie. Wtedy do drzwi zapukała policja, ktoś z sąsiadów zadzwonił. Nikt nie miał odwagi powiedzieć co tu się stało, więc pojechali...
Myślałam, że mój koszmar się skończył gdy wyjechałam z Polski i założyłam swoją rodzinę. Niestety w małżeństwie mi się nie układało i musiałam wrócić do Polski. Mój były mąż był jeszcze gorszym tyranem, a mój ojciec zagroził mi, że wyrzuci mnie z dzieckiem z domu gdy odejdę od męża, bo "co ludzie powiedzą?!".
Tak wytrzymałam kolejne 2 lata. Dopiero niedawno, jest to kwestia kilku dni, kiedy okazało się, że będę mamą po raz drugi postanowiłam zadbać o swoje zdrowie z którym jest bardzo źle. Jeśli uda mi się wyzdrowieć dam z siebie 100% a nawet jeszcze więcej, po to aby zapewnić swoim dzieciom dom do którego nie będą bały się wracać.

Te doświadczenia sprawiły, że zawsze się wszystkiego bałam. Nie potrafiłam niczego zrobić sama, bo ojciec mi wmawiał, że do niczego się nie nadaję, więc nawet nie próbowałam. Każdy krzyk, który usłyszę, każdy mocniejszy dotyk wywołuje u mnie łzy, a powstrzymać tego nie potrafię. Dużo siły dała mi miłość do dziecka, jestem odważniejsza. Do ojca nie odzywam się do dnia dzisiejszego, a on wciąż wszystkim powtarza, że tak się nauczyłam od starszej siostry... on chyba naprawdę nie zdaje sobie sprawy w czym jest problem.

Dlatego tak ważne jest aby się nie bać tylko reagować na przemoc, bo wspomnień wymazać się nie da, a na psychice zawsze zostaną jakieś uszczerbki.

Napisanie tego tekstu obudziło we mnie tyle emocji, że nie wiem czy nie jest on zbyt chaotycznie i mało czytelnie napisany. Jeśli tak to przepraszam, emocje wzięły górę.

4 komentarze:

  1. Jejku genialne to opowiadanie, przy " scenie " kłótni ojca z matką popłakałam się.
    http://budzinskanatalia.blogspot.com/ <---- Zapraszam !!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za komentarz. Niestety to nie opowiadanie, a historia przeżyta prze zemnie . Pozdrawiam.

      Usuń
  2. Jest dużo takich osób, którzy przez to przechodzili..

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za komentarz, jest mi ogromnie miło, że zainteresowałeś się tematem. Jeśli chcesz na bieżąco śledzić nowe posty "obserwuj blog".
Pozdrawiam, Emilia.